są takie jeszcze w Europie

F O L K L O R

czyli dla każdego coś


Kliknij i jeśli masz życzenie, napisz


Z historii Pomorza
Kultura

  Budowle i obiekty przyrodnicze
  Zagadki ludowe
  Zdrowie a natura
  Przysłowia meteo
  Najstarsi muzykanci
  Twórcy
  Imprezy

ZESPOŁY oj gra ona, gra

Zespół Pieśni i Tańca Ziemi Goleniowskiej INA
Kapela Goleniowska
Kapela Rycha
Inne zespoły


Ludowa kultura Pomorza Zachodniego

Stroje   Utrzymanie   Obrzędowość...   Język, legendy


Pomorze Szczecińskie, Pomorze Nadodrzańskie,

dzielnica historyczna obejmująca obecne województwo zachodniopomorskie i zachodnią część województwa pomorskiego oraz wschodnią część kraju związkowego Meklemburgia-Pomorze Przednie w Niemczech; od 1122 lenno polskie, 1181 uzależnione od cesarstwa, 1185 od Danii, 1232 od Brandenburgii; w XIV-XVI w. próby zbliżenia z Polską; 1637 opanowane przez Szwecję (po śmierci ostatniego księcia zachodniopomorskiego - Bogusława XIV); 1648 część wschodnia przeszła pod panowanie Brandenburgii (od 1701 Prus), reszta pod rządami Szwecji (do 1815); od 1945 w granicach Polski. (Encyklopedia Multimedialna PWN `99.)
    Ludowa kultura Pomorza Zachodniego jest właśnie rezultatem kulturowych zdarzeń i asymilacji. Na gruncie autochtonicznej kultury dawnych plemion pomorskich nawarstwiały się wpływy obce, przenoszone przez kolejne fale osadnictwa, reprezentujące różne kultury regionalne z różnych okresów historii od XII po XIX stulecie. Kumulatywny charakter kultury spowodował, że w procesie tym stosunkowo prędko zatarły się te kulturowe różnice wewnątrz granic Zachodniego Pomorza, które niegdyś pozwalały zapewne odróżnić poszczególne terytoria plemienne Wolinian, Pyrzyczan i innych tamtejszych grup etnicznych.
    Te bowiem rónice zarówno dialektologiczne, jak i etnograficzne, które na Pomorzu stwierdzamy w XIX stuleciu są rezultatem całkiem niedawnych procesów różnicujących.
    Na procesy asymilacyjne w ludowej kulturze Pomorza Zachodniego oddziałały zatem dwa decydujące czynniki: ilościowy wzrost żywiołu niemieckiego i normująca działalność władz terenowych, które reprezentowały niemiecką specyfikę kulturową. Jeżeli więc chcemy szukać tych składników ludowej kultury Pomorza, które należą do starej autochtonicznej warstwy kulturowej, to znajdziemy je przede wszystkim albo we wsiach, które z racji swego geograficznego, mało dostępnego położenia pozostawały w pewnej izolacji kulturowej albo leżały w okolicy w której przewagę liczebną mieli pierwotni mieszkańcy tej krainy, tj. Pomorzanie-autochtoni których Niemcy określali nazwą Wendów. Niemniej w młodszej niemieckiej i holenderskiej warstwie kulturowej Pomorza Zachodniego znalazło się także sporo elementów słowiańskich, gdyż jak wyżej wspomniano w procesach asymilacyjnych trudno było tego uniknąć.
    Stosunkowo najliczniejsze archaiczne elementy ludowej autochtonicznej kultury Pomorza Zachodniego, znajdujemy u Słowińców. Pod nazwą tą obecnie w literaturze rozumie się słowiańską ludność niektórych wsi powiatu słupskiego między rzekami Łupawą a Łebą. Nazwa ta jest etnonimem urobionym od miana Słowian. Etnonim ten powstał prawdopodobnie wśród samych Słowińców. Słowińcy zdają się być kaszubską grupą etniczną. Przemawiałyby za tym liczne wspólne elementy kulturowe. Czy jednak mianem Kaszubów należałoby objąć całą dawną polską ludność Pomorza Zachodniego? Jakkolwiek faktem jest, że nazwa Kaszubów doszła na obszar obecnej kaszubszczyzny i tam przyjęła się dopiero w XIV wieku, to jednak o Cassubii jako kraju Kaszubów są podobno wzmianki już w dawniejszych dokumentach. Jest w nich mowa o podziale Pomorza na początku XII wieku (po śmierci Świętobora I w 1107 r.) na ?ławi?, tj. obszar zachodni Pomorza między rzekami Pianą a Parsętą, i Pomerelią to jest wschodni obszar od rzeki Parsęty po Wisłę. Ten wschodni obszar bywa od XIII wieku nazywany mianem Kaszubii. Tak na przykład Warcisław III tytułuje się księciem Kaszubów, a Barnim I - księciem Słowian albo Kaszubów. Ale tytułu tego użył dopiero po opanowaniu obszaru Cassubii między rzeką Parsętą a Słupią (1246 r.). Jest więc prawdopodobne, że właśnie Sławia była pierwotnie ojczyzną Słowińcow, a Kaszubi zamieszkiwali terytorium Cassubii na wschód od Parsęty.
    W ubogim materiale etnograficznym materialnej kultury ludowej Pomorza Zachodniego trudno dziś znaleźć wystarczające potwierdzenie istnienia większej ilości regionalnych zróżnicowań, które rzekomo na tym obszarze stwierdzali językoznawcy oraz archeologowie, o których pisała m.in. B. Stelmachowska, etnograf.
    Bogdan Matławski pisze: "Morskość i pomorskość w ludowej muzyce Pomorza Zachodniego łączy się z powstawaniem w tym regionie nowej twórczości ludowej. Odznaczała się ona pewną odrębnością w detalach, w zależności od rodzaju grup społecznych, z których wywodzili się twórcy, a jednak w swej strukturze wykazywała pewną spoistość. Ów wspólny rys wynikał przede wszystkim ze scalenia wielu elementów kulturowych w jednym modelu lokalnym. Wspóczesna twórczość ludowa na Pomorzu Zachodnim uwarunkowana była całkowicie odmiennymi od reszty kraju okolicznościami powstania oraz okolicznościami rozwoju i kształtowania się. Wpływ na kształt nowej twórczości ludowej miały też róne formy życia świetlicowego, klubowego, w ogóle - organizacyjnego, i wiążący się z tym amatorski ruch artstyczny. Powiedzieć też trzeba, iż nowa, wspóczesna muzyczna twórczość ludowa, szczególnie w województwie szczecińskim w latach sześćdziesiątych nie była w szerszym stopniu obiektem zainteresowań badawczych."


Stroje

    Tak ważne zjawiska sygnalizujące zróżnicowanie grup etnicznych, jak stroje regionalne, uległy w XIX wieku na Pomorzu Zachodnim kompletnemu zanikowi. Z opisów a i to niepełnych, znamy zaledwie kilka cech dawnego stroju Słowińców, nadłebskich Kaszubów i mieszkańców regionu pyrzyckiego. Nie znamy jednak zupełnie historii tych ubiorów i czynników, przy udziale których tworzyły się one i przeobrażały. Strój pyrzycki opisała A. Dobrowolska (Strój pyrzycki. "Atlas Polskich Strojów Ludowych" - Wrocław 1954).

wspóczesna kapela pyrzycka

F. Tetzner pisze, że w ostatnim dziesięcioleciu XIX wieku strój Słowińców mocno się już upodobnił do stroju ogólnie na Pomorzu noszonego.

Ubiór Słowińców i Kaszubów z okolic nadłebskich z końca XIX w.

    Dawne sukmany męskie Słowińców były brązowe, lub raczej w kolorze mchu, długie za kolana, bez fałd, zapinane na haczyki. Nosili też jaki czerwone i niebieskie oraz kamizele lniane białe, albo wełniane czarne. Portki lniane latem, a sukienne zimą wpuszczano w długie skórzane buty. Na kolana wciągali dziane z wełny kolorowe opaski. Latem chodzili w drewnianych pantoflach tzw. korkach. Kapelusze nosili stożkowe, sztywne, filcowe, niewysokie, czarne o rondach okrągłych i dość szerokich, opasane czarną wstążką.
    W dawnym słowiańskim stroju kobiecym dominował kolor czarny. Jedynie u dziewcząt widać było barwne, żywe w kolorach fartuszki jasnoniebieskie, różowe i zielone. Natomiast kobiece suknie, spudnice, kaftany były pasiaste, utrzymane jednak w tonacjach barw ciemnych, najczęściej czarno-szarych. Jedynie pończochy były czerwone. Niewiele wiemy o czepcach i innych nakryciach głowy, które znamy tylko z nazwy (zagłówk,spadn?k). Zdarzały się czepce czarne naszywane złotogłowiem. Natomiast dziewczęta niezamężne chodziły z nieokrytymi głowami, splatając włosy w warkocze. Na głowę zakładały jedynie opaski z barwnych, jedwabnych wstążek, wyszywanych na końcach w kwiaty.
    Główne cech tego stroju, zarówno męskiego jak kobiecego, były więc podobne do kaszubskich i wielkopolskich. Rónice przejawiały się tylko w cechach drugorzędnych.


Utrzymanie

    Środki utrzymania czerpała ludność nadmorskich wsi Pomorza Zachodniego z rybołówstwa, a jedynie pobocznie z rolnictwa przyzagrodowego.
    Inaczej jednak było we wsiach leżących z dala od morza i jezior. Tam głównym zajęciem stało się rolnictwo.
    Narzędzia rolnicze i technologie stosowane w rolnictwie, rybołówstwo i z nim związane narzędzia, techniczne umiejętności Słowińców, to tematy dalszych badań etnograficznych


Obrzędowość i zwyczaje

    Słowińska obrzędowość cyklu dorocznego oraz obrzędowość cyklu rodzinnego ma jak najbardziej słowiański charakter w cechach ogólnych, a bardzo polski w cechach szczegóowych. Pyrzycka obrzędowość uległa silniejszej germanizacji. W obrzędach dorocznych Pomorza Zachodniego charakterystyczne są zjawiska znane nam z obszaru całej Polski.
    Wymienimy tylko te, które są ważniejsze ze stanowiska etnografii: chodzenie po wsiach tzw. trzech króli z Herodem, diabłem, dziadem, niedźwiedziem, kosą itp.
    Nieco odmienne pochody maszkarowe organizowano także w okresie zapustnym. Praktykowano również wiosenne i letnie palenie ogni na wzgórzach (w wielkim tygodniu przed Wielkanocą i na św. Jana w dniu 24 czerwca), taczanie jajek ze wzgórz w niedzielę wielkanocną. Owe wzgórza Niemcy nazwali "wendyjskimi wzgórkami".
    Bardzo wymowna w etnograficznej treści jest także pomorska obrzędowość żniwna. Ostatni snop ścięty na polu nosił tam, podobnie jak w Wielkopolsce, nazwę stary albo dziad. Był on uroczyście odwożony do stodoły przy wtórze śpiewów i muzyki, umajony zielenią, czasami polewany przez parobków wodą. Cała ta obrzędowość nosiła nazwę korony. Oznaczano ją nazwą analogiczną do wielkopolskiego wieńca.
    Kiedy chodziło o szybkie zebranie siana lub zboża z czyjegoś pola zwoływaną całą wieś. Praca odbywała się wtedy nocą. Pracy towarzyszyły śpiewy i muzyka. Mężczyźni przychodzili "uzbrojeni w kosy, w sierpy, nawet pałki. Akcję poprzedzał ceremoniał sądu nad polami. Po odpowiedniej oracji, w której łąka albo łan zboża był symbolicznie skazywany na śmierć, przystępowano do gromadnej ko?by.
    W obrzędowości wiosennej warto zwrócić uwagę na zwyczaj pierwszego wiosennego wypędu bydła na pole w Zielone Święta. Tu i ówdzie towarzyszyło temu wieńczenie zielenią rogów bydła, przepędzanie go w pobliżu ognia, okadzanie itp. Nawet gęsi otrzymywały wtedy wianki kwietne na szyje. Znane były także wyścigi pasterzy pędzących bydło po raz pierwszy w danym roku na pole. Najszybszy z nich zostawał królem pasterzy i miał prawo do specjalnego w tym dniu traktowania, poczęstunku, zabawy.
    Zwyczaje narodzinowe, pogrzebowe i weselne wykazują także liczne podobieństwa do odpowiedników z innych regionów Polski. Wiele z dawnych zabiegów o charakterze magicznym już w XIX wieku zanikało.
    Uważano np., że ciężarna kobieta nie powinna gotować wody, gdyż to może dziecku zaszkodzić. Dziewczyna, która straciła dziewictwo, mogła się okupić datkiem, składanym anonimowo na murze kościelnym. Zmarłemu mężczyźnie dawano do trumny: książkę do nabożeństwa, flaszkę wódki, monetę, trochę sierści i piór żywego, domowego inwentarza. Ławę na której stała trumna, wyrzucano z domu i składano razem z trumną do grobu. Chodzi w tym zabiegu o to, żeby duch zmarłego nie wracał i na niej nie siadał. W trumnę i tragarzy uderzano zieloną wicią, którą po połamaniu rzucano także do mogiły. Gdy kondukt żałobny wyruszał z domu żałoby, przestawiano w pasiece ule oraz bydło w oborze - aby nie podążyło za zmarłym.
    Wesela odbywano najchętniej w poniedziałki, piątki albo soboty, zazwyczaj w porze jesiennej. Gości na wesele spraszał starosta weselny. Kapelusz jego zdobiły pęki czerwonych, niebieskich i zielonych wstążek. Podobny pęk wstążek powiewał u jego laski barwne jedwabne wstążki grały znaczną rolę w zdobieniu weselnego stroju uczestników wesela. Druhny, których panna młoda powinna mieć przynajmniej cztery, zdobiły się także haftowanymi w kwiaty wstążkami, które przypinały na piersiach i z tyłu u stanika. Zaproszenia starosta wygłaszał w formie rymowanej, obchodząc kolejno domy. Prezenty ślubne ofiarodawcy składali w domu panny młodej w "dziewiczy wieczór", tj. wieczór poprzedzający dzień weselny. Po uroczystości kościelnej weselny orszak zazwyczaj wstępował na poczęstunek do karczmy, a dopiero potem następował powrót do domu, gdzie odbywała się uczta weselna. Tetzner, powołując się na Backiego, wspomina że Słowińskie wesela w okolicach Koszalina jeszcze pod koniec XVIII wieku odbywały się bardzo hucznie i z dużą fantazją. Parobcy rozwożący zaproszenia jeździli konno. Przystrojeni byli bogato, barwnymi wstążkami. W ręku dzierżyli oszczepy, także wstążkami przystrojone. Wjeżdżali konno do sieni, a nieraz nawet do izby i z konia wygłaszali rymowane zaproszenia. Weselne orszaki były zazwyczaj liczne. Państwo młodzi jechali wozem konnym, ciągnionym przez cztery konie. Na osobnym wozie, na czele orszaku, jechała kapela. Opis ten przypomina dawne chłopskie wesela w centralnych i południowych regionach Polski.
    Do pewnych osobliwości obszaru nadłebskich Kaszubów w XIX wieku należały wesela wspólne. Odbywały się one na św. Dionizego (2 października). Zjeżdżało na nie po kilka lub kilkanaście par narzeczonych, które ustawione w długi pochód wiódł do ślubu wspólny starosta. O takich weselach w parafii cecenowskiej, główczyńskiej, w Izbicy i w Żarnowsku pisze B. Stelmachowska w pracy zbiorowej Pomorze Zachodnie T. I. (1949 s. 221-223).


Język, legendy ...

    O słowińcach wiadomo, że posiadali swój język, w którym wypowiadali swoje myśli wyobrażenia o świecie, wierzenia itp.
    Z ich oryginalnego folkloru zostały zapisane zaledwie ułamkowe fragmenty.
    Do ciekawszych opowiadań należą specyficznie nadmorskie legendy o widmowych łodziach rybackich, o potwornych rybach i ognistych ludziach. Legendy o wątkach historycznych, jak np. pochodząca z Rugii legenda o dawnych wendyjskich pochowkach.
    Wendowie chowali zmarłych co najmniej parami. Jeżeli ktoś zmarł a we wsi nie było drugiego nieboszczyka, wtedy zwłoki zmarłego mumifikowali, wieszając je nad ogniskiem. Tak uwędzone mogły one przetrwać miesiące i lata aż do momentu, kiedy zmarł ktoś drugi. Wiele legend dotyczy dawnych morskich rozbójników, zaraz, wojen i dawnych władców pomorskich (m.in. o Raciborze z Białogardu, o Bogusławie X i in.).
    Słowińcy mieli także swoje śpiewki i przysłowia. A. Parczewski w latach 90 ubiegłego stulecia zanotował na ziemi koszalińskiej min. następujący urywek przyśpiewki: tańca ryba z rekom, zelena petraszka z posternekom, cebulka se nie modze dzeyewa, jak na zelona pietraszka tańcować nie mojegla. Jest to znany wątek piosenki polskiej.
    O kilku innych wspomina Tetzner. M.in. przytacza on śpiewkę: Na tej stronie jeziora, pasła dziewka gąsiora - także znaną nam z innych regionów Polski.
    Nie brak było Słowińcom przysłów takóe szeroko w Polsce rozpowszechnionych, że np. w noc są każdi koty szare lub jabłko padni niedalik od jabłoni.
    Wśród przesądów znanych w folklorze słowińskim przewija się m.in. charakterystyczny wątek o tym, że garbus i kuternoga mają właściwości czarownicze. Znany to wątek w polskim folklorze.
    Osobnym działem ludowej kultury Pomorza Zachodniego jest sztuka ludowa. Z archaicznych instrumentów muzycznych zachowały się już tylko wspomnienia o trubicach i trubach (Pyrzyce i pow. Słupski) oraz o dudach (pow. Słupski).
    Dawne ludowe skrzynie tak na Pyrzycach jak u Słowińców oraz Kaszubów były ozdobnie malowane w kolory modre i brunatne z ornamentami, których tradycje kontynuują jeszcze obecnie Kaszubi. Również dawne meble ludowe w Jamnie (pow. koszaliński) były barwnie malowane. Na tle brunatnym, a czasami modrym przewijały się faliste linie ornamentacyjne oraz ozdobne motywy serc, gwiazd, tulipanów, gołębia, a nawet stylizowanego orła. Motywy te były utrzymane raczej w jaskrawych kolorach.
    Z przepięknych haftów słynące Pyrzyce. Tetzner wspomina także o sztuce wycinanek wyrobu kwiatów z papieru, bardzo popularnej w wioskach Słowińców.
    Szkic powyższy posiada charakter bardzo fragmentaryczny. Pochopne opinie etnografów, tak niemieckich jak i polskich, które autorytatywnie przesądzały narodowy charakter tych albo innych składników kultury (np. budowę domów z bali drewnianych, wiązanych na węgieł, albo zwyczaj chodzenia z niedźwiedziem itp.) jako tylko polskie czy tylko słowiańskie albo na odwrót, jako tylko niemieckie lub germańskie, okazały się błędne. Niektóre z tych zjawisk mają zasięg geograficzny daleko szerszy, niż łączne terytorium Polski i Niemiec. Są te niekiedy pradawne zasięgi europejskie lub nawet euroazjatyckie (np. chodzenie z niedźwiedziem). Niepoważny i nienaukowy jest wielki szowinizm w tych sprawach. W ludowa kultura Pomorza Zachodniego elementy słowiańskie i germańskie, w wyniku kulturowych nawarstwień i asymilacji splotły się w wielu przypadkach w nierozdzielne związki.
    Naszą wiedzę o ludowej kulturze Pomorza Zachodniego należy uzupełnić przez bardzo staranne poszukiwania etnograficzne w terenie oraz przez kwerendy bibliograficzne i archiwalne.



Materiały źródłowe:

  1. Fischer A.: Kaszubi na tle etnografii Polski. Toruń 1934
  2. Lorentz F.: Teksty pomorskie. Kraków 1913, 1914, 1924
  3. Matławski Bogdan: Tradycje polskiej muzyki ludowej w kulturze Pomorza Zachodniego w latach 1945-1970 s. 255, Wydawnictwo "Dokument", Oficyna Archiwum Państwowego w Szczecinie, Szczecin 2002
  4. POMORZE ZACHODNIE NASZA ZIEMIA OJCZYSTA: praca zbiorowa pod red. Kazimierza Śląskiego. Poznań 1960
  5. Stelmachowska B.: Czego nie starła wojenna zawierucha. Pomorze Zachodnie. Poznań 1949
  6. Śląski K.: Przemiany etniczne na Pomorzu Zachodnim. Poznań 1954
  7. Tetzner F.: Die Slaven in Deutschland. Braunschweig 1902.

Wszelkie prawa zastrze?one

 Bicycl
 Humor
 Technika i komp...
 Awans zawodowy

 Hiperłącza

  do stron:
    - związanych       z folklorem
    - przydatnych
    - dla ciekawych

Allegro - największe aukcje internetowe, najniższe ceny! Kup i sprzedaj!